Klucz do wszystkich tajemnic
Jak już wam wczoraj pisałam, kiedy chłop przyrządził nam rowery na podwieczorek, czym prędzej dosiedliśmy naszych dwukołowych rumaków i niczym wiatr pognaliśmy przed siebie, podtrzymując jedną ręką aparat, a drugą wiercącego się Kosmyka. Jechaliśmy i jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy, aż wreszcie...